O górach, wędrówce, bieganiu i wszystkim tym co mnie pasjonuje i co spotykam na swojej drodze. Generalnie gnam wszędzie tam gdzie mogę, gdzie się da i póki sił mi wystarczy. Jak trzeba zwalniam ale niechętnie.
niedziela, 31 października 2021
"Buki czerwienią zabarwiły chmury..."
W czwartkowy wieczór przerzucamy się z Sosnowca do Wysowej i "lądujemy" w przytulnych Domkach "Gaja". Oczywiście nie można było tak po prosu pójść spać ;-) Tłum znajomych, 5 gitar i wiadomo morze ... Wieczór przeciąga się, dla niektórych do drugiej.
Piątek, wiadomo, dospać nie mogę więc szybka kawa i jeszcze o zmroku przebieżka na Kozie Żebro.
Wracam idealnie: ekipa obudzona, śniadanie już prawie gotowe więc szybciutko ogarniam moją zdeklarowaną dwójkę i ruszamy zdobywać najwyższy szczyt Beskidu Niskiego. Miśkiem przejeżdżamy do Blechnarki i stamtąd, podziwiając zrudziały beskidzki krajobraz, stokówkami, zarastającymi ścieżkami, trochę po krzakach i na końcu szlakiem wychodzimy na Busov (1002 m n.p.m.), skutecznie omijając nieco niesławną Cygielkę. Na powrocie, również plącząc się po łąkach i lasach kierujemy się na graniczną Przełęcz Vysny Twardożec z której schodzimy do pozostawionego samochodu. Cały dzień wędrowanie i nie spotykamy w górach nikogo. Wieczór upływa na wymianie opowieści o mijającym właśnie piątku i ponownie kończymy o ... właściwie to nie wiem o której ;-)
Sobotni poranek nieco się przeciąga. Wspólne śniadanie. Zmontowanie ekipy na busa i jedziemy do Regietowa. W Niżnym mamy okazję zobaczyć taki "koński redyk" czyli spęd hucułów z letnich hal na zimowanie. Wycieczkę zaczynamy kierując się w górę doliny do Wyżniego Regietowa. Przechodzimy przez stary łemkowski cmentarz gdzie mieści się Kaplica Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja Cudotwórcy. Dochodzimy do dzwonnicy, podziwiam rozległą polanę i kierujemy się w stronę Rotundy. Bez szlaku zdobywamy szczyt na którym zlokalizowany jest jeden z piękniejszych cmentarzy z okresu pierwszej wojny światowej i walk w rejonie Beskidu Niskiego. Sobotni dzień kończymy spacerem po parku Zdrojowy w Wysowej, raczeniem się tutejszymi wodami mineralnymi i wizytą w Caffe Bistro nad potokiem u Tadeusza na gotowanym w cytrynach dorszu, pycha. O wieczorze i nocy już wspominał nie będę, żeby się nie powtarzać.
Niedzielę zaczynam od porannego biegu przez Kozie Żebro do Regietowa i powrotu dookoła Jaworzynki.
Po śniadanku niespiesznie opuszczamy domki żegnamy się z resztą ekipy i korzystając z pięknej pogody wybieramy się na spacer powyżej Blechnarki w poszukiwaniu Cmentarza nr 49.
W drodze powrotnej do domu zahaczmy o Miasteczko Galicyjskie. Niestety jesteśmy za późno i możemy cieszyć się tylko z możliwości obejścia miasteczka bez zwiedzania wnętrz. :-(
-
Jak zaglądacie na bloga to możecie dojść do wniosku, że generalnie dziać się przestało i chyba sił już brakło. Sam nie potrafię wytłumaczyć ...
-
Już od jakiegoś czasu krążyło za mną aby wielkim kołem okrążyć Beskidzką Królową, a najlepiej zrobić to na rowerze. Plan się zrodził, trasa ...
-
Jeszcze grudzień 27.12. Śnieg w końcu spadł więc jechać foczyć trzeba, a że niewiele go spadło to i tura może mało ambitna i ciekawa ale n...