piątek, 28 stycznia 2022

Zima po bieszczadzku


Plan bieszczadzki zrodził się podczas wyjazdu w Beskid Wyspowy. Wojtek rzucił: może by w Bieszczady, zimą pojechać? Towarzystwo podłapało, błyskawicznie wskazało Wojtka jako głównego organizatora i tak oto z początkiem roku stawiliśmy się w liczbie 24 osób w Wołosatem. Naszą "bazą" na 4 dni stał się przytulny Pensjonat Stajnia. Ekipa, tak trochę na raty, stawia się w Bieszczadach już w środę 5 stycznia. Pierwszy towarzyski wieczór, zresztą jak zwykle, przeciąga się do późnych godzin nocnych.

 

 

Dzień  pierwszy, już wcześniej, zaplanowany został jako dzień rozruchowy przynajmniej taki był plan. Bez dyscypliny klubowej i generalnej mobilizacji startujemy w małych grupkach zdobywać Tarnicę. Śniegu w dolinie leży niewiele ale na tyle, że narciarstwo można uskuteczniać tuż po opuszczeniu asfaltowej drogi. W górę podążam razem z pierwszą grupą fragmentem Szlaku Karpackiego (Grybów - Rzeszów), który wymalowany jest kolorem niebieskim. Warun śniegowy nie rozpieszcza ale poprawia się wraz ze zdobywaniem wysokości. Ponad lasem, na połoninach, niestety śnieg jest mocno wywiany i zmrożony. Na przełęcz pod Tarnicą stajemy w niespełna 2 godziny. Wychodzimy na szczyt, pamiątkowe fotografie i zaczynamy powrót. Nasza grupa na przełęczy dzieli się. "Anioły" wracają przez Halicz i Rozsypaniec, ekipa "Dzidy" kieruje się do Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch, ja zjeżdżam wschodnim zboczem Tarnicy, a ekipa Wojtka wraca drogą podejścia. Na zjeździe dość szybko zrzuca mnie na dno doliny do strumienia. "Ofoczam" narty i podchodzę na grzbiet by kolejnym zjazdem osiągnąć już dolinę Wołosatego. Jeszcze chwila narciarstwa biegowego drogą biegnącą z Przełęczy Bukowskiej i wracam do wsi. Wieczór upływa, nie tylko, nad planowaniem kolejnego dnia i tradycyjnie kończy się gdzieś koło północy. 

Noc przynosi opad śniegu i zdecydowanie poprawia warun. Mroźny świt zapowiada ładny dzień. Towarzystwo podzielone wybiera się w stronę Rawek i Połoniny Caryńskiej, a skrzyknięta grupa narciarska rusza fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego w stronę Przełęczy Bukowskiej. Niestety kontuzja zmusza Anioły do rezygnacji z kontynuowania wycieczki. W czwórkę osiągamy przełęcz i po krótkim odpoczynku w wiacie, podziwianiu panoramy na ukraińską część Bieszczad dzielimy się, Ja ruszam na trawers Rozsypańca i Halicza, Krystyna z Darkiem wychodzą na Rozsypaniec i w drodze powrotnej zabierają Tomka w dolinę. Na grani śniegu mało i bardzo twardy trawers bardzo niewygodny ale pogoda i widoki piękne. Na przełęcz pod Tarnicą docieram tuż przed zachodem słońca. Podziwiam rozległą panoramę Bieszczad z widocznymi daleko na zachodzie Tatrami i zaczynam zjazd wzdłuż niebieskiego szlaku. Dno doliny osiągam już po zmroku. Chwila relaksu, wizyta w pizzerii gdzie jest dostęp do cyberprzestrzeni i lane i kończymy ...


Ciężki sobotni poranek ale nic to trzeba się brać. Piesi mają w planach Połoninę Wetlińską i w związku z tym muszą ruszyć wcześniej. Grupa skiturowa daje na Przełęcz Wyżniańską. Prosto z samochodu na fokach szuramy do bacówki. Po małym "co nie co" obieramy kierunek na Małą Rawkę. Ślady narciarskie, w zakosy, prowadzą stromym zalesionym stokiem nieco obok szlaku zielonego. Po dojściu do szlaku i przebiciu się wąską rynną przez jarzębiny wychodzimy na połoninę. Warun pogodowy fatalny: wiatr i mgła. Tomasz po osiągnięciu Małej Rawki decyduje się na powrót do bacówki, a ja z Krystyną i Darkiem idziemy w kierunku Wielkiej. Na szczycie Darek wraca na przełęcz, a pozostała dwójka zaczyna zjazd wzdłuż szlaku niebieskiego w kierunku Ustrzyk Górnych. Góra zjazdu super, w dole niestety śniegu coraz mniej za to przeszkód wystających coraz więcej. Kończymy zjazd tuż przed kładką na potoku Mała Rawka. Chwila oczekiwania na transport i jedziemy do Wołosatego. Popołudnie i wieczór? Tradycyjne!!!

Niedziela to niestety ostatni dzień pobytu w Bieszczadach i czas długiego powrotu ale może by jeszcze coś... Pobudka o 6 wyjście o 7 i szuramy z Aniołem prosto z pensjonatu na Tarnicę. Troszeczkę szkoda, że nie ruszyliśmy o 6 podobno był piękny wschód. Tarnicę zdobywamy w godzinę i czterdzieści minut, mimo jednego błędu nawigacyjnego. Pozostaje zjazd i czas żegnać się z Bieszczadami.

 

Jeszcze zimowe, to Zimowe

Nadszedł w końcu czas XXXVIII Zimowego wejścia na Babią Górę z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim o/Sosnowiec im. gen. Mariusz Zaruskiego 3-5...