piątek, 23 października 2020

Jesień na Magórach + pyszne pierogi

Magóry to maluteńki przysiółek, należący do Piwnicznej Zdroju, a położony na zboczu pasma Eliaszówki w Beskidzie Sądeckim. Na malowniczej polanie stoi gościnna Chata Magóry - prywatne, klimatyczne, schronisko, prowadzone przez Olę i Jędrka.
Długo oczekiwany wyjazd w Beskid Sądecki w końcu, nieco "rzutem na taśmę", doszedł do skutku. Pierwotnie wydarzenie miało odbyć się w pierwszy weekend kwietnia i adekwatnie nazywało się "Wiosenne przebudzenie na Magórach". Niestety wiosenna fala "wirusowa", generalny lockdown i ograniczenie działalności schronisk górskich zmusiły mnie do odwołania wiosennego terminu. I tak czekając na lepszy czas zrobiła się "Jesień na  Magórach". Deszczowy październik, najbliższe prognozy i szalejąca "druga fala" nie nastrajały jakoś mega pozytywnie do wyjazdu, ale cóż, z cukru nie jesteśmy, powiedziało się "a" - jechać trzeba. W piątkowy poranek pakujemy się w "Miśka" i ruszamy w góry. Dojeżdżamy do Zamakowiska, porzucamy samochód i szlakiem chatkowym pniemy się na Magóry. Na polanę docieramy w lekkiej mżawce i mgle. W Chacie przywitali nas Ola, jej córka Wandzia i syn Staś.  Rozgaszczamy się w przytulnej kuchnio-jadalni schroniska. Zamawiamy pierogi będące specjalnością kulinarną gospodarzy, i obserwując za oknem nasilające się opady deszczu czekamy na pozostałych uczestników. Do wieczora ściągają na Magóry wszyscy wcześniej deklarujący swój przyjazd, a Chata coraz głośniej zaczyna rozbrzmiewać dźwiękami gitar i śpiewem. Jeszcze przed regulaminową ciszą nocną przenosimy się do "Stajenki" gdzie biesiadujemy dalej nie przeszkadzając gospodarzom oraz innym gościom schroniska.
Sobota budzi nas niewielkim deszczem, który zgodnie z prognozą pogody ma padać przez cały dzień. Nieśpiesznie ogarniamy śniadanko, kawę i decydujemy się na spacer w deszczu. Schodzimy do Zamakowiska, następnie podchodzimy na niewielki grzbiet aby zejść przez las do Suchej Doliny i drogą asfaltową kontynuujemy wycieczkę. Chwilę odpoczywamy w Bacówce na Obidzy. Po osiągnięciu Przełęczy Gromadzkiej skręcamy na wschód i szlakiem zielonym wzdłuż granicy ze Słowacją podążamy na Eliaszówkę. Niestety deszcz i mgła nie pozwalają nam cieszyć się widokami, które zapewne rozpościerają się z mijanych przez nas polan i wieży widokowej. Po około 5 godzinach nieco zziębnięci wracamy do ciepłego wnętrza Chaty na pyszne pierogi, swojskie wino i świeżo upieczoną szarlotkę. Tradycyjnie w ruch idą śpiewniki i gitary. W tym miłym kameralnym gronie świętujemy z Martusią dwudziestą ósmą rocznicę naszego ślubu. Kończmy deszczowy jesienny dzień późnym wieczorem słowami piosenki zespołu Wołosatki, która idealnie oddaje magię miejsca: 
 
 "... Po Beskidzie błądzi jesień
Kare konie w chmurach rżą
Święci pańscy zamiast w niebie 
Po kapliczkach śpią ..."
 
Niedziela przynosi zmianę pogody, nie pada. Po późnym śniadaniu, skuszeni promieniami słońca i kawałkami błękitnego nieba decydujemy się na krótką wycieczkę na Eliaszówkę. Wychodząc na grzbiet graniczny odkrywamy, że drzewa i krzewy pokryły się w nocy cienką warstwą śniegu. Zdobywamy szczyt nieco za niskiej (podobno takie przepisy) wieży widokowej, podziwiamy panoramę Beskidu Sądeckiego od Radziejowej, aż po Jaworzynę Krynicką, wizualizujemy sobie co zasłaniają (Tatry i Pieniny) drzewa i schodzimy w dół. Decydujemy się na pozostanie w Chacie do obiadu na który zjadamy oczywiście kolejną porcję pierogów, poprawiamy w ramach deseru równie pysznymi knedlami nadziewanymi śliwkami i objedzeni ruszamy znaną nam drogą w dół snując już plany na następne spotkania w górach.
Po Beskidzie błądzą ludzie Kare konie w chmurach rżą Święci pańscy zamiast w niebie Po kapliczkach śpią

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,harcerska,pocztowka_z_beskidu.html
Po Beskidzie błądzą ludzie Kare konie w chmurach rżą Święci pańscy zamiast w niebie Po kapliczkach śpią

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,harcerska,pocztowka_z_beskidu.html
Po Beskidzie błądzą ludzie Kare konie w chmurach rżą Święci pańscy zamiast w niebie Po kapliczkach śpią

Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,harcerska,pocztowka_z_beskidu.html

 
 
 
 

 

czwartek, 22 października 2020

Już piętnaste pożegnanie lata w Beskidzie Wyspowym

 

„Tu zaczyna się i kończy, moich marzeń ścieżka,

moje serce raz zostało i na Skalnym mieszka.

Na polanie pod Jasieniem, chata drewniana,

zapatrzona w Mogielicę przeciw halnym trwa…”

 

Już po raz piętnasty, tradycyjnie w ostatni weekend lata członkowie i sympatycy oddziału Sosnowiec spotkali się w Beskidzie Wyspowym. Niezmiennie miejscem spotkania była stara pasterska szopa zlokalizowana na polanie Skalne, położonej pomiędzy szczytami Jasienia (1063 m n.p.m.), a Kutrzycy (1058 m n.p.m.). Rokrocznie spotkanie odbywa się w bardzo luźnej atmosferze i bez „narzuconego” z góry programu. Każdy uczestnik wybiera własną drogę i własny sposób dotarcia do bacówki.

Dla niektórych jubileusz rozpoczął się już w czwartkowy wieczór. Tym razem wspólnie z prezesem oddziału Tomaszem tuż przed zachodem słońca ruszyliśmy żółtym szlakiem z Przełęczy Przysłopek w kierunku Jasienia, aby w niespełna godzinę, korzystając z niewielkiego skrótu dotrzeć na Skalne. Rozgościliśmy się w bacówce i do północy wspominaliśmy minione piętnaście lat od pierwszego jasieniowego spotkania. Ostatnia czwartkowa noc tego lata okazała się bardzo zimna. Piątkowe przedpołudnie upłynęło nam na wylegiwaniu się i łapaniu ostatnich słonecznych promieni lata. W końcu trzeba było się wziąć do pracy: przygotować drewno, rozpalić ognisko, wykonać jeszcze jeden transport z przełęczy. Do wieczora wszystko było przygotowane. Wraz z zachodem słońca wspólnie z już przybyłymi uczestnikami zasiedliśmy do ogniska. Rozmowy i wspólne śpiewanie trwały do północy.

W sobotę obudził nas nieco chłodny świt i piękny czerwony wschód słońca. Sobotnie plany wyglądały bardzo różnie dla poszczególnych uczestników. Jedna z grup powędrowała, szlakiem żółtym, grzbietem przez Kutrzycę (1058 m n.p.m.), Krzystonów (1012 m n.p.m.), Mały Krzystonów (984 m n.p.m.), Przełęcz pod Małym Krzystonowem, Polanę Stumorgową na Mogielicę (1171 m n.p.m.) – najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego, wróciła w przeciwnym kierunku. Druga grupka ambitnie zeszła do Półrzeczek, uzupełniła zapasy w Jurkowie i Mogielicę zdobyła szlakiem niebieski przechodzącym przez Cyrlę, a szlakiem żółtym wrócić na Skalne. Grupka trzecia jako cel wybrała sobie szczyt Gorca (1228 m n.p.m.) położony w sąsiadujących z Beskidem Wyspowym Gorcach. Część grupy pozostała na polanie ciesząc się widokami, pogodą, możliwym lenistwem. W przerwach między leniuchowaniem ekipa przygotowała zapas drewna na wieczór i „tradycyjny jasieniow” bigos na wspólną kolację. Niestety niektórzy musieli nas w sobotę opuścić i wrócić do „cywilizacji”, na ich miejsce przybyli ci co w piątek nie mogli. Już po zachodzie słońca dotarli ostatni uczestnicy, także ci którzy zdecydowali się przyjechać na rowerach. Rowerzyści kręcili od piątkowego wieczoru zaliczając noc na Starych Wierchach by w sobotę kontynuować jazdę przez Turbacz (1310 m n.p.m.), Przełęcz Borek, Kudłoń (1274 m n.p.m.), Przełęcz Przysłop na Jasień. Pomimo ogólnego zmęczenia większości uczestników zasiadła do ogniska. Nasze „posiady” zakończyliśmy już w niedzielę.

Niedzielny poranek obudził nas kolejnym pięknym wschodem słońca, którego promienie przez szpary w deskach wdarły się do bacówki. Po śniadaniu powolutku żegnamy się z bacówką i gościnną polaną. Pakujemy się, robimy porządki, ostatnie wspólne zdjęcie przed bacówką i ruszamy w dół. Schodzimy z nadzieją spotkania się na Skalnym  w ostatni weekend lata 2021 roku (17-19.09.2021). Zapraszamy.

 



Jeszcze zimowe, to Zimowe

Nadszedł w końcu czas XXXVIII Zimowego wejścia na Babią Górę z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim o/Sosnowiec im. gen. Mariusz Zaruskiego 3-5...