 Kiedyś wreszcie trzeba zacząć. Wieczorny, szybki i dość uproszczony serwis roweru, rano jeszcze jedna wymiana dętki w tym samym kole (nieźle się sezon zaczyna: jeszcze nie wyjechałem, a już dwie "gumy") i można jechać. Plan zakładał pętlę około 30 km z Chechła przez Podzamcze,  Żelazko, Rodaki. Początek szlakiem czerwonym przy pięknym słonku i z wiatrem w plecy. Drogi leśne po zimie jeszcze nie rozjeżdżone. Mijamy Hutki-Kanki i Górę Chełm i dojeżdżamy do Centurii, tu lekka modyfikacja planu. Skręcamy w szlak żółty, którym przez Kępę docieramy do Lachowizny. Dalej podążamy szlakiem czarnym i nim przez Żelazko (super zjazd wzdłuż głębokiego wąwozu) i Rodaki docieramy z powrotem do Chechła. Męcząca końcówka pętli pod górę, pod wiatr i z pierwszymi kroplami deszczu. Jak to mówi przysłowie: "w marcu jak w garncu".
Kiedyś wreszcie trzeba zacząć. Wieczorny, szybki i dość uproszczony serwis roweru, rano jeszcze jedna wymiana dętki w tym samym kole (nieźle się sezon zaczyna: jeszcze nie wyjechałem, a już dwie "gumy") i można jechać. Plan zakładał pętlę około 30 km z Chechła przez Podzamcze,  Żelazko, Rodaki. Początek szlakiem czerwonym przy pięknym słonku i z wiatrem w plecy. Drogi leśne po zimie jeszcze nie rozjeżdżone. Mijamy Hutki-Kanki i Górę Chełm i dojeżdżamy do Centurii, tu lekka modyfikacja planu. Skręcamy w szlak żółty, którym przez Kępę docieramy do Lachowizny. Dalej podążamy szlakiem czarnym i nim przez Żelazko (super zjazd wzdłuż głębokiego wąwozu) i Rodaki docieramy z powrotem do Chechła. Męcząca końcówka pętli pod górę, pod wiatr i z pierwszymi kroplami deszczu. Jak to mówi przysłowie: "w marcu jak w garncu". O górach, wędrówce, bieganiu i wszystkim tym co mnie pasjonuje i co spotykam na swojej drodze. Generalnie gnam wszędzie tam gdzie mogę, gdzie się da i póki sił mi wystarczy. Jak trzeba zwalniam ale niechętnie.
sobota, 9 marca 2019
W górach halny, a na Jurze?
 Kiedyś wreszcie trzeba zacząć. Wieczorny, szybki i dość uproszczony serwis roweru, rano jeszcze jedna wymiana dętki w tym samym kole (nieźle się sezon zaczyna: jeszcze nie wyjechałem, a już dwie "gumy") i można jechać. Plan zakładał pętlę około 30 km z Chechła przez Podzamcze,  Żelazko, Rodaki. Początek szlakiem czerwonym przy pięknym słonku i z wiatrem w plecy. Drogi leśne po zimie jeszcze nie rozjeżdżone. Mijamy Hutki-Kanki i Górę Chełm i dojeżdżamy do Centurii, tu lekka modyfikacja planu. Skręcamy w szlak żółty, którym przez Kępę docieramy do Lachowizny. Dalej podążamy szlakiem czarnym i nim przez Żelazko (super zjazd wzdłuż głębokiego wąwozu) i Rodaki docieramy z powrotem do Chechła. Męcząca końcówka pętli pod górę, pod wiatr i z pierwszymi kroplami deszczu. Jak to mówi przysłowie: "w marcu jak w garncu".
Kiedyś wreszcie trzeba zacząć. Wieczorny, szybki i dość uproszczony serwis roweru, rano jeszcze jedna wymiana dętki w tym samym kole (nieźle się sezon zaczyna: jeszcze nie wyjechałem, a już dwie "gumy") i można jechać. Plan zakładał pętlę około 30 km z Chechła przez Podzamcze,  Żelazko, Rodaki. Początek szlakiem czerwonym przy pięknym słonku i z wiatrem w plecy. Drogi leśne po zimie jeszcze nie rozjeżdżone. Mijamy Hutki-Kanki i Górę Chełm i dojeżdżamy do Centurii, tu lekka modyfikacja planu. Skręcamy w szlak żółty, którym przez Kępę docieramy do Lachowizny. Dalej podążamy szlakiem czarnym i nim przez Żelazko (super zjazd wzdłuż głębokiego wąwozu) i Rodaki docieramy z powrotem do Chechła. Męcząca końcówka pętli pod górę, pod wiatr i z pierwszymi kroplami deszczu. Jak to mówi przysłowie: "w marcu jak w garncu". 
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
- 
Jak zaglądacie na bloga to możecie dojść do wniosku, że generalnie dziać się przestało i chyba sił już brakło. Sam nie potrafię wytłumaczyć ...
- 
Już od jakiegoś czasu krążyło za mną aby wielkim kołem okrążyć Beskidzką Królową, a najlepiej zrobić to na rowerze. Plan się zrodził, trasa ...
- 
Jeszcze grudzień 27.12. Śnieg w końcu spadł więc jechać foczyć trzeba, a że niewiele go spadło to i tura może mało ambitna i ciekawa ale n...






 
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz