Dawno w górach razem nie byliśmy więc czas to nadrobić. W mieście śniegu nie widać więc jedziemy go poszukać. Wybór pada na Hrobaczą (Chrobaczą) Łąkę, na której żadne z nas jeszcze nie było, i podejście od Kóz. Parkujemy tuż przy wejściu do kamieniołomu, "zdobywamy" kolejne jego piętra aż do jeziorka. W końcu trafiamy na szlak papieski i nim z lewej strony kamieniołomu, stromo w górę podchodzimy na grzbiet. Zmrożona ziemia i śnieg nie ułatwiają nam drogi. Na grani, szlakiem czerwonym, kierujemy się na zachód i wychodzimy na szczyt Hrobaczej Łąki. Chwilę podziwiamy panoramę Pogórza Śląskiego, robimy pamiątkowe zdjęcie po Krzyżem Milenijnym i schodzimy do schroniska. Malutkie, prywatne, schronisko jest pełne ludzi. Znajdujemy kawałek wolnej ławki, zjadamy "małe co nieco" i ruszamy w dół. Nadal szlakiem czerwonym podążamy do ścieżki prowadzącej do Źródła Maryjnego, nią nieco karkołomnie schodzimy do drogi stokowej, która doprowadza nas nad kamieniołom. Ścieżką, po krawędzi kamieniołomu schodzimy na znane nam już tarasy i wracamy do samochodu. Góra zaliczona, śnieg znaleziony - wszystko zgodnie z planem.
O górach, wędrówce, bieganiu i wszystkim tym co mnie pasjonuje i co spotykam na swojej drodze. Generalnie gnam wszędzie tam gdzie mogę, gdzie się da i póki sił mi wystarczy. Jak trzeba zwalniam ale niechętnie.
czwartek, 9 stycznia 2020
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Jak zaglądacie na bloga to możecie dojść do wniosku, że generalnie dziać się przestało i chyba sił już brakło. Sam nie potrafię wytłumaczyć ...
-
Już od jakiegoś czasu krążyło za mną aby wielkim kołem okrążyć Beskidzką Królową, a najlepiej zrobić to na rowerze. Plan się zrodził, trasa ...
-
Jeszcze grudzień 27.12. Śnieg w końcu spadł więc jechać foczyć trzeba, a że niewiele go spadło to i tura może mało ambitna i ciekawa ale n...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz