poniedziałek, 17 lutego 2020

Sobota w Śląskim, niedziela w Żywieckim


Sobota. W piątkowy wieczór żona nie dała się namówić na sobotnią pobudkę o 4:00 i wyjazd na Babią Górę więc wstajemy nieco później, jemy niespiesznie śniadanie i jedziemy w Beskid Śląski.W planach mamy zdobycie Klimczoka i Szyndzielni. Na wysokości Bielska mijamy "kościół Wojtka", chwilę później zjeżdżamy z głównej drogi by dojechać do Bystrej. Na dole w dolinie panuje warun iście wiosenny. Od parkingu powolutku, szlakiem czerwonym, wspinamy się na grzbiet Magurki. Dopiero powyżej 800 m trafiamy na regularną pokrywę twardego śniegu. Tuż przed kumulacją grani mijamy ruiny kąpieliska i schroniska pod Magurą. Z grani Magury rozpościera się przepiękny widok na Kotlinę Żywiecką, dolinę potoku Żylica i Bielsko. Zatrzymujemy się na kawę i ciasto w przytulnym Schronisku PTTK Klimczok. Po odpoczynku wychodzimy na wierzchołek Klimczoka i szlakiem żółtym podążamy na Szyndzielnię. Mijamy jej niewybitny wierzchołek, schronisko PTTK i idąc dalej szlakiem tego samego koloru zaczynamy zejście na Przełęcz Kołowrót. Z przełęczy do Bystrej schodzimy szlakiem zielonym. Jeszcze chwila spaceru przez wieś i jesteśmy z powrotem na parkingu.

*coś suunciak wycieczkę wcześniej skończył
Niedziela. Pobudka w środku nocy, dwie grzanki w jajku i kawka na śniadanie, sprzęt przygotowany wieczorem i kilka "chwil" później mijam wcześniej rzeczony kościół i gnam dalej na południe. Zwalniam nieco przekraczając Przełęcz Glinne i około 5:15 jestem w Slanej Vodzie. Powolutku, przy czołówce ruszam przez Paseky, szlakiem żółtym w kierunku Diablaka. Ścieżka dobrze wydeptana w śniegu prowadzi idealnie. Powyżej lasu noc nieco się rozjaśnia i mogę podziwiać panoramę Tatr jeszcze przed wschodem słońca. Droga pod górę staje się nieco trudniejsza przez zawiany śniegiem ślad. Tuż przed kopułą Diablaka mijam się z ekipą schodzącą z góry, czyli na wschód się nieco spóźniłem. Na szczycie jestem sam, wiatr się zmaga, robię zdjęcie, krótki film i zaczynam szybko zbiegać w stronę Brony. Grań przez Kościółki tradycyjnie mocno wywiana. Zwalniam dopiero w lesie przed przełęczą. Z Brony podchodzę na Małą Babią. Wiatr jeszcze bardziej przybrał na sile. Szlak w dół na słowacką stronę jest słabo przetarty i właściwie nie da się biec.Dopadam w końcu do drogi biegnącej dnem doliny i nią docieram do pozostawionego samochodu, jest 9:20. W drodze powrotnej tradycyjna kawa i hot dog na stacji paliw w Żywcu i o 11 jestem w domu. Prysznic, późne drugie śniadanie i mogę iść na spacer z żoną.
 


*suunciakowi się wysokości  zachciało

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeszcze zimowe, to Zimowe

Nadszedł w końcu czas XXXVIII Zimowego wejścia na Babią Górę z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim o/Sosnowiec im. gen. Mariusz Zaruskiego 3-5...