środa, 8 lipca 2020

Powoli wraca wszystko do normalności

Wolne przedpołudnie? Nic w kalendarzu? Szybka decyzja, jedno pytanie, budzik nastawiony na 3:00 i niewyspany jadę w jedyną słuszną stronę, na południe. Droga łatwa nie była bo już w Kato pierwszy niespodziewany objazd, następny w Czechowicach i w Slanej Vodzie melduję się dopiero około piątej. Po mimo porannego chłodu ruszam "na krótko". Pierwszy cel Mała Babia Góra szlakiem czerwonym. Po 15 minutach biegu ni stąd ni zowąd zaczyna padać dość intensywny deszcz, ale przecież nie zawrócę. Wrzucam na grzbiet kurtkę i kontynuuję podejście. Tuż przed wierzchołkiem deszcz przestał padać. Podziwiam lekko zachmurzoną panoramę i ruszam w dół na Bronę. Na przełęczy decyduję się na zbieg do Markowych Szczawin i wyjście na Diablak Percią Akademików. Mocno skupiony zaczynam zbieg "schodami" z przełęczy. Do schroniska docieram jeszcze przed otwarciem bufetu więc bez odpoczynku ruszam dalej płajem w stronę Akademika. Bardzo lubię podejście żółtym. Początek przez dziki stary las, kontynuacja stromymi schodami pasmem jarzębin, skalne półki ubezpieczone łańcuchami i wreszcie, na koniec mozolne podejście wśród gołoborza. Na podejściu z pewną obawą obserwuję chmurę burzową wędrującą gdzieś nad Halą Krupową. Nad Babią chmur coraz mniej. Na szczycie Babiej Góry jakoś dziwnie pusto, dosłownie kilka osób. Chwilę odpoczywam, robię zdjęcie i zaczynam długi zbieg szlakiem zielonym do Stańcowej. W powietrzu coraz bardziej upalnie. Dalej szlakiem niebieskim podbiegam na niewybitną przełęcz graniczną i spadam, już po słowackiej stronie, do Hajovny na Rovniach skąd żółtym przez polany, lekko już zmęczony, docieram do Slanej Vody.

 

1 komentarz:

  1. Super :) też ostatnio miałam tam trafić tyle że na wschód słońca. Niestety przez niepewną prognozę nie zawitałam tam.

    OdpowiedzUsuń

Jeszcze zimowe, to Zimowe

Nadszedł w końcu czas XXXVIII Zimowego wejścia na Babią Górę z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim o/Sosnowiec im. gen. Mariusz Zaruskiego 3-5...