 Prognoza tego poranka nie zachęcała do wyjścia z domu, a już na pewno nie do pojechania w góry ale, my jakby na przekór odpalamy auto i gnamy do Bielska Białej na kolejną górę naszej 50-tki. W Bielsku wita nas lekki opad mokrego śniegu i błoto pośniegowe na drodze dojścia pod kolej linową na Szyndzielnię. Mijając dolną stację kierujemy się drogą stokową w górę i w chwili nieuwagi przegapiamy odejście szlaku i brniemy w coraz głębszym śniegu w bliżej nie określonym kierunku. Oczywiście nie honor zawrócić 100 m, jak to ja nie trafię, trzymam się twardo wyznaczonej linii i nie zważając na coraz głośniejsze utyskiwanie mojej drugiej połowy toruję ścieżkę w świeżym śniegu. W końcu udaje nam się dotrzeć do szlaku czerwonego prowadzącego z Dębowca przez schronisko pod Szyndzielnią na sam jej szczyt. Brodzenie w śniegu, opad i jeszcze kilka przeciwności losu sprawia, że w drodze powrotnej korzystamy z kolei linowej, która błyskawicznie zwozi nas w dół.
Prognoza tego poranka nie zachęcała do wyjścia z domu, a już na pewno nie do pojechania w góry ale, my jakby na przekór odpalamy auto i gnamy do Bielska Białej na kolejną górę naszej 50-tki. W Bielsku wita nas lekki opad mokrego śniegu i błoto pośniegowe na drodze dojścia pod kolej linową na Szyndzielnię. Mijając dolną stację kierujemy się drogą stokową w górę i w chwili nieuwagi przegapiamy odejście szlaku i brniemy w coraz głębszym śniegu w bliżej nie określonym kierunku. Oczywiście nie honor zawrócić 100 m, jak to ja nie trafię, trzymam się twardo wyznaczonej linii i nie zważając na coraz głośniejsze utyskiwanie mojej drugiej połowy toruję ścieżkę w świeżym śniegu. W końcu udaje nam się dotrzeć do szlaku czerwonego prowadzącego z Dębowca przez schronisko pod Szyndzielnią na sam jej szczyt. Brodzenie w śniegu, opad i jeszcze kilka przeciwności losu sprawia, że w drodze powrotnej korzystamy z kolei linowej, która błyskawicznie zwozi nas w dół. O górach, wędrówce, bieganiu i wszystkim tym co mnie pasjonuje i co spotykam na swojej drodze. Generalnie gnam wszędzie tam gdzie mogę, gdzie się da i póki sił mi wystarczy. Jak trzeba zwalniam ale niechętnie.
sobota, 5 stycznia 2019
50/50, Szyndzielnia 3/50
 Prognoza tego poranka nie zachęcała do wyjścia z domu, a już na pewno nie do pojechania w góry ale, my jakby na przekór odpalamy auto i gnamy do Bielska Białej na kolejną górę naszej 50-tki. W Bielsku wita nas lekki opad mokrego śniegu i błoto pośniegowe na drodze dojścia pod kolej linową na Szyndzielnię. Mijając dolną stację kierujemy się drogą stokową w górę i w chwili nieuwagi przegapiamy odejście szlaku i brniemy w coraz głębszym śniegu w bliżej nie określonym kierunku. Oczywiście nie honor zawrócić 100 m, jak to ja nie trafię, trzymam się twardo wyznaczonej linii i nie zważając na coraz głośniejsze utyskiwanie mojej drugiej połowy toruję ścieżkę w świeżym śniegu. W końcu udaje nam się dotrzeć do szlaku czerwonego prowadzącego z Dębowca przez schronisko pod Szyndzielnią na sam jej szczyt. Brodzenie w śniegu, opad i jeszcze kilka przeciwności losu sprawia, że w drodze powrotnej korzystamy z kolei linowej, która błyskawicznie zwozi nas w dół.
Prognoza tego poranka nie zachęcała do wyjścia z domu, a już na pewno nie do pojechania w góry ale, my jakby na przekór odpalamy auto i gnamy do Bielska Białej na kolejną górę naszej 50-tki. W Bielsku wita nas lekki opad mokrego śniegu i błoto pośniegowe na drodze dojścia pod kolej linową na Szyndzielnię. Mijając dolną stację kierujemy się drogą stokową w górę i w chwili nieuwagi przegapiamy odejście szlaku i brniemy w coraz głębszym śniegu w bliżej nie określonym kierunku. Oczywiście nie honor zawrócić 100 m, jak to ja nie trafię, trzymam się twardo wyznaczonej linii i nie zważając na coraz głośniejsze utyskiwanie mojej drugiej połowy toruję ścieżkę w świeżym śniegu. W końcu udaje nam się dotrzeć do szlaku czerwonego prowadzącego z Dębowca przez schronisko pod Szyndzielnią na sam jej szczyt. Brodzenie w śniegu, opad i jeszcze kilka przeciwności losu sprawia, że w drodze powrotnej korzystamy z kolei linowej, która błyskawicznie zwozi nas w dół. 
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
- 
Jak zaglądacie na bloga to możecie dojść do wniosku, że generalnie dziać się przestało i chyba sił już brakło. Sam nie potrafię wytłumaczyć ...
- 
Już od jakiegoś czasu krążyło za mną aby wielkim kołem okrążyć Beskidzką Królową, a najlepiej zrobić to na rowerze. Plan się zrodził, trasa ...
- 
Jeszcze grudzień 27.12. Śnieg w końcu spadł więc jechać foczyć trzeba, a że niewiele go spadło to i tura może mało ambitna i ciekawa ale n...




 
 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz