czwartek, 22 lipca 2021

Na rowerowo - Mały Szlak Beskidzki czyli jazda po kamolach, szutrach i asfaltach, trochę pchania, hektolitry potu.


Mały Szlak Beskidzki (w linku opis w drugą stronę) jest czwartym pod względem długości szlakiem Polskich Karpat. Jest swoistym uzupełnieniem Głównego Szlaku Beskidzkiego. Jest wyznakowany, kolorem czerwonym i zaczyna się na Luboniu Wielkim i biegnie przez Beskid Wyspowy dalej przez Beskid Makowski i Mały, a kończy się w Bielsku Białej - Straconce.   Po drodze wspina się na: Lubogoszcz, Dzielec, Wierzbanowską Górę, Lubomir, Trzy Kopce, Łysinę, Śliwnik, Trzebuńską Górę, Babicę, Babicę Zachodnią, Chełm, Żmijową, Kozie Skały, Leskowiec, Potrójną, Na Beskidzie, Modohorę, Łamaną Skałę, Potrójną, Kiczorę, Beskid, Kocierz (Wielką Górę), Kiczerę, Żar, Hrobaczą Łąkę, Groniczki, Gaik i Czupel. Pokonuje niezliczone przełęcze. Przebiega przez: Mszanę Dolną, Kasinę Wielką, Myślenice, Palcze, Zembrzyce, Krzeszów i Porąbkę. Przekracza: Rabę, Mszankę, Kasinkę, jeszcze raz Rabę, Skawę i Sołę. Według przewodników ma długość 137 km i pokonuje prawie 5,5 tys m (w pionie) podejścia. Tyle suchych informacji. 

Są góry jest wyznaczony szlak więc wcześniej czy później pojawi się też myśl powędrowania od kropki do kropki. Od pierwszej myśli i pomysłu do realizacji podróży upłynęło trochę czasu i z pierwotnego ultra-biegania po MSB wyszło górskie kolarstw. Szlak podzielony na dwa prawie równe kawałki, nocleg zaplanowany na lekko w hamaku pod wiatą, logistyka transportowa ogarnięta, prognozy dobre - jadę.

Przygodę z Małym Szlakiem Beskidzkim zaczynam już w Sosnowcu z którego wczesnym rankiem ruszam na rowerze do Mysłowic, 8,5 km na poranny rozruch. Zmiana środka lokomocji i Kolejami Regionalnymi, z przesiadką w Krakowie docieram do Rabki - Zdroju. 

Zaczynam prolog, ponieważ sam Mały Szlak Beskidzki zaczyna się na szczycie więc jakoś trzeba się tam dostać. Asfalt, droga stokowa i końcówka szlakiem zielonym na szczyt Lubonia Wielkiego (1022 m n.p.m.), prolog, a może rozgrzewka, 9 km. Chwila odpoczynku w Schronisku PTTK im. Stanisława Dunin-Borkowskiego na szczycie i zaczynam, w Beskidzie Wyspowym, właściwą przygodę z MSB od zjazdu. Szlak do Przełęczy Glisne kawałkami jest tak stromy, że trudno się schodzi prowadząc rower. Od przełęczy "dzida" asfaltami i polnymi drogami do Mszany Dolnej, nie obyło się bez przymusowego wracania pod górę w poszukiwaniu właściwej drogi. Z Mszany zaczyna się najtrudniejszy kawałek dnia pierwszego; podejście na Lubogoszcz (968 m n.p.m.), więcej pchania niż jazdy. Upał daje się we znaki. Zalany potem zdobywam wierzchołek, prostuję podgięty hak przerzutki i zaczynam karkołomne zejście w kierunku Kasiny Wielkiej. Zjazd polami, chwila odpoczynku od wertepów i kamoli na drodze asfaltowej, podjazd i już jestem przy Kasina Ski. Za dworcem MSB opuszcza asfalt i zmienia kierunek na północno-zachodni. Zaczynam jazdę ciekawym grzbietem, to w górę to w dół sporo jazdy mało pchania. Za przysiółkiem Ciastonie łapie mnie mały deszcz, super, daje lekko odetchnąć od dzisiejszego upału. Po deszczu mijam Wierzbanowską Górę, zjeżdżam na Przełęcz Jaworzycką i asfaltem, już w Beskidzie Makowskim, zaczynam wspinaczkę do Gościńca pod Lubomirem. Raczę się lokalnym piwem z Browaru Szczyrzyc, uzupełniam zapasy węglowodanów ruskimi pierogami i chwilę odpoczywam. Na świeżo zdobywam Lubomir (903,6 m n.p.m.) . Przy obserwatorium astronomicznym spotykam i rozmawiam z twórcą vloga Niech to SZLAK, który pracuje właśnie nad odcinkiem o Głównym Szlaku Beskidu Wyspowego. Z Lubomira długim zjazdem spadam wprost do Myślenic, na chwilę zatrzymuję się w schronisku na Kudłaczach i przy tajemniczych ruinach tuż przed miejscowością. 

Uzupełnienie zapasów w Żabce, mały rowerowy labirynt po mieście i zaczynam podjazd. Mijam Myślenicką Lipkę i grzbietem wjeżdżam w mrok. Na przełęczy między Babicami zatrzymuję się w z góry upatrzonej wiacie. Lokuję się w hamaku, wypijam piwunio, przegryzam kawałkiem bagietki i nie wiadomo kiedy zasypiam. Dzień skończył się przejechaniem 82,5 km (8,5+9+65).

 


Dzień drugi zaczynam o 3:30, dojadam wczorajszą bagietkę, zwijam hamak i przy lampce ruszam w dół do Doliny Skawy. Wschód słońca spotykam gdzieś przed Chełmem, przez moment podziwiam odległą panoramę z Babią  Górą w roli głównej. W Zembrzycach zjadam "drugie" śniadanie i zaczynam podjazd na Żmijową, już w Beskidzie Małym. 

Zostawiam za plecami Kozie Skały i zjeżdżam do Krzeszowa. Chwilka odpoczynku w sklepie i zaczynam długi i mozolny podjazd do leżącego nieco obok szlaku Schroniska pod Leskowcem. Kolejny odpoczynek na ciastko i uzupełnienie płynów. Wracam na MSB i cisnę przez Leskowiec, Łamaną Skałę, Potrójną na Przełęcz Kocierską, odcinek bardzo rowerowy. Za przełęczy wspinam się na Kocierz. W oddali słychać nadciągającą burzę. Zjazd na Przełęcz Isepnicką, podjazd na Kiczerę i wygodą ścieżką i później drogą docieram na Żar. Rzut oka na zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej, bufet i, uciekając przed burzą, "pełnym piecem" w dół. Tuż przed Porąbką odkrywam brak telefonu. :-( Z buta wracam na Żar w poszukiwaniu zguby, niestety bez pozytywnego efektu. 

Wracam do porzuconego w pokrzywach roweru i cisnę dalej. Przejeżdżam przez zaporę i zaczynam ostatnie długie podejście na Hrobaczą Łąkę. Zaczyna padać. W schronisku na Hrobaczej uzupełniam płyny i zaczynam ostatni kawałek MSB. Chwila pod górę na Gaik i szybki zjazd do Straconki. Jest i kropka, na liczniku 74,5 km i nieco obtarć. Pamiątkowa fota, tradycyjnie Żabka i zjazd do Leszczyn. Kolejami Śląskimi powrót do miasta i właściwie koniec przygody z Małym Szlakiem Beskidzkim w wersji z rowerem!!!


(niestety kawałka trasy brakuje bo zegarek padł, a telefon zaginął) 

Epilog. W domu tłumaczenie i wyjaśnianie zaistniałej stresującej sytuacji. Szybka mobilizacja kolegi Darka i jazda z powrotem w góry. Miśkiem pniemy się jak najwyżej się da pod Żar, odpalamy czołówki i ciśniemy w kierunku miejsca gdzie prawdopodobnie leży sobie zguba. 22 minuty podejścia, jedno wykonane połączenie i jest, 2 m od nas. Ufff, pozostaje tylko wrócić do domu i odpocząć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeszcze zimowe, to Zimowe

Nadszedł w końcu czas XXXVIII Zimowego wejścia na Babią Górę z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim o/Sosnowiec im. gen. Mariusz Zaruskiego 3-5...